Choć ostatni piątek lutego bieżącego roku był prawdziwie zimowy, mróz trzymał bezlitośnie, w Dzielnicowym Ośrodku Kultury panowała gorąca atmosfera. A to za sprawą hip – hopu. Tego wieczoru Artur Pająk – nasz tomaszowski raper o pseudonimie Szwester miał swój koncert. Z całą pewnością, jakby określiła to dzisiejsza młodzież, drętwo nie było. Oj, działo się, działo. Już sama dekoracja sceny wprowadzała w klimat muzyki ulicy. Rozstawiona drewniana, zdezelowana drabina, na niej zawieszona robocza kurtka zachlapana farbą. A na szczeblach przyklejony taśmą czarno-biały plakat informujący o koncercie i przedstawiający samego Szwestera siedzącego z notesem i piórem w ręku na tle starych, miejskich zabudowań.
Na dole atrapa prawdziwego koksownika, przy którym na dworcach grzeją się podróżni i bezdomni. W tym prowizorycznym palenisku nie zabrakło czerwonego światła ani dymu, który osiągnięto za pomocą kadzidełek. Na czarnej kotarze widniało graffiti: NIEZALEŻNY. Słowo to jak ulał pasuje do Szwestera i jego życiowej pasji. Jest to także tytuł jednego z jego najnowszych tekstów, w którym określa siebie i swoje zamiłowanie do rymowania: „wierzę w siebie, wierzę w swoje możliwości, rym na bicie, to życie, w którym często gości rap, mój mości pan, dla którego ja, oddany w stu procentach…. Frazy autorstwa Szwestera poruszają szereg ważnych dla niego tematów. ¦piewa o naszym mieście, o swoich najbliższych, o przemijaniu, o nałogach niszczących ludzi, braku tolerancji, zazdrości, konieczności liczenia wyłącznie na siebie. W swoich tekstach nie stroni od dosadnych słów. Niektórych język ten może bulwersować, ale z pewnością nie młodzież, która przybyła na piątkowy koncert. Wszyscy bawili się znakomicie. ¦piewali razem z występującym. Na scenie oprócz Szwestera pojawiła się także Magdalena Rudzka, która gościnnie wykonała z Arturem jeden jego kawałek. Swoim mocnym, dĽwięcznym głosem próbowała przekonać fanów rapu także do repertuaru Ireny Santor, wykonując piosenkę pt. „Powrócisz tu”. Szwester bisował kilkakrotnie. Podczas jednego bisu koledzy z technikum, których również pasją jest hip -hop, dali popisowy pokaz specyficznego rodzaju poruszania się o nazwie „crip walk”. Styl ten zrodził się w biednym przedmieściu Los Angeles we wczesnych latach 90. Po koncercie Szwester rozdawał autografy i nagrane w domowym zaciszu autorskie płyty. Podziękował też swojemu „duchowemu opiekunowi” – panu Tadeuszowi Lubickiemu, Dyrekcji, wszystkim pracownikom DOK-u, a także panu Marcinowi Sakturze, który udostępnił sprzęt nagłaśniający.
Sympatycy hip – hopu w naszym mieście zdążyli już poznać piosenki Szwestera. Jednak jest pewnie grono ludzi, dla których pseudonim artystyczny Artura nic nie mówi. Dla jednych i drugich przeprowadzony został krótki wywiad z naszym tomaszowskim hiphopowcem.
Kim jest Szwester?
Nazywam się Artur Pająk. Jestem uczniem klasy maturalnej w ZSP nr 2 w Tomaszowie Mazowieckim.
Dlaczego akurat hip- hop?
Człowiek się z tym rodzi (śmiech). Już w dzieciństwie fascynowałem się płytami Eminema i Peji.
Czy łatwiejsza jest droga solisty, czy przynależność do zespołu?
Wszystko ma swoje plusy i minusy. Pozytywem solowych występów jest własna niezależność. Za to w tym wypadku odpowiedzialność za teksty, występy, czy nagrania spoczywa od początku do końca tylko na mnie samym. Tworząc zespół, jest o wiele raĽniej, jednak praca w grupie wiąże się z licznymi kompromisami.
Twoje największe osiągnięcie?
Wyjście „na zewnątrz” ze swoją pasją, koncertowanie, nagranie płyt w domowych warunkach.
Czy często występujesz dla szerszej publiczności?
Chciałbym więcej i częściej. Cieszę się z występów w Dzielnicowym Ośrodkiem Kultury.
Jeśli mowa o DOK-u, jaką rolę w spełnianiu Twojej pasji odgrywa pan Tadeusz Lubicki?
Główny instruktor naszego ośrodka, z zamiłowania muzyk, doskonale mnie rozumie, dużo razem rozmawiamy o naszej muzycznej pasji. Udziela mi On cennych wskazówek, ale niczego nie narzuca, daje mi tym samym „ojcowskie” wsparcie. Zachęca do słuchania różnej muzyki. Jest najlepszym przykładem tego, że muzyka łączy pokolenia, że młodzież od dorosłych wiele może się nauczyć i odwrotnie. Pan Tadeusz jest organizatorem imprez, podczas których występuję na scenie. I jedną z pierwszych osób czytających moje nowe teksty podczas cotygodniowych, wieczornych prób w ośrodku.
Kto jeszcze wspiera Cię w rozwijaniu Twojego hobby?
Dziewczyna, rodzina, znajomi.
Skąd czerpiesz natchnienie potrzebne do napisania tekstów?
Z życia. Z obserwacji naszego miasta i jego mieszkańców.
Czego dotyczą te spostrzeżenia?
Tego, co złe, co jest odpychające w ludziach, w ich zachowaniu.
Przed jaką publicznością jest Ci najłatwiej występować, a przed którą najtrudniej?
NajraĽniej jest przed rówieśnikami, przed tymi, co lubią to samo, co ja, przed tymi, co czują klimat hip – hopu. Natomiast najbardziej stresuje pojedynczy słuchacz.
Skąd wziął się Twój pseudonim artystyczny?
Szwester to ksywka ze szkoły.
Czy odczuwasz, że stałeś się osobą medialną?
Czasami obce osoby dopytują się, kiedy będzie można usłyszeć moje nowe teksty.
Jakie masz plany na przyszłość?
Praca, ciężka praca.
Czy Twoim zdaniem, hip – hop to sposób na życie, czy z „tego” wyrasta się z wiekiem?
Życie to życie: nauka, praca… A hip-hop to odskocznia od monotonii, od codzienności.
To moje życie!